Robin Williams
Przeprowadziłem w swoim życiu kilkaset wywiadów. Przeleciałem, by je przeprowadzić, pół świata. Ale rozmów z Robinem Williamsem nie zapomnę nigdy. Żyjemy w świecie, w którym charyzma to rzecz zapomniana, a szczerość i spontaniczność są wpisane w zimną marketingową kalkulację. Z Williamsem było inaczej. Kiedy wchodził do pokoju, w którym mieliśmy rozmawiać, odnosiło się wrażenie, że jego energia i dobry humor rozniesie zaraz ściany.
To była niebywale trudna do spisania rozmowa. W zasadzie nie do spisania. Williams bowiem na każde pytanie związane z jego rolami zmieniał się w graną przez siebie postać. Potrafił mówić z hiszpańskim akcentem, udawać faceta ze slumsów, być wzniosłym dżentelmenem czy wreszcie Rosjaninem. Metamorfoza zajmowała mu tyle co mrugnięcie okiem. Nanosekundę. Wiecznie udający kogoś gwiazdor? Popisujący się warsztatem pozer? Nic z tych rzeczy. On po prostu żył tym, co robił. A był w tym bardzo dobry. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy udając Rosjanina, powiedział, że to jego ulubiony akcent, bo film Paula Mazursky’ego „Moskwa nad rzeką Hudson” to – jedyny film, który naprawdę uwielbiam.
Czytaj więcej „Robin Williams”