
10 powieści grozy, które trzeba znać
To wszystko przez pisarkę, Martę Guzowską. Poprosiła o stworzenie dla niej listy powieści grozy, których nie napisał Stephen King, a które trzeba przeczytać. Te tytuły jako pierwsze przyszły mi do głowy. Przeczytałem listę kilka razy. Jest subiektywna. Ale wydaje mi się, że jeśli ktoś chce zacząć przygodę z literaturą grozy zupełnie śmiało może zacząć od nich. Każdy z tytułów dostępny jest na polskim rynku. Część niestety tylko w antykwariatach.
Upiorna opowieść – Peter Straub

Jak dla mnie to najlepszy horror jaki kiedykolwiek napisano. Może przesadzam (zapewne), ale to jak Straub prowadzi tu narrację, bawi się motywami grozy, to wszystko układa się w niezwykłą, przerażającą ale i piękną opowieść. Zekranizowana przez Johna Irvina. Niestety nieudanie.
Terror – Dan Simmons

Punktem wyjścia są tu wydarzenia prawdziwe, które dzięki wyobraźni Simmonsa zamieniają się w piekło na ziemi. Powieść lodowata – dotyczy to tak miejsca akcji, jak chłodnej, niebywale wyważonej narracji. Niebawem dostaniemy serial od stacji AMC.
Blues umarłych (cała trylogia) – Jonathan Maberry

Idealne połącznie bluesa, grozy i powieści noir. Nie przypominam sobie współczesnego horroru, który tak umiejętnie połączyłby bluesową mitologię z klasyczną monster story i opowieścią o duchach. Najlepiej podczas czytania słuchać nagrań Roberta Johnsona.
Potępieńcza gra – Clive Barker

Idealne połączenie horroru, makabry, wojenny traum i demonologii. Może i nie jest to najlepsza powieść Barkera („Cabal”?), ale „Potępieńcza gra” robi coś co udaje się niewielu powieściom – chwyta za żołądek i serce równocześnie.
Egzorcysta – William Peter Blatty

Lata mijają a „Egzorcysta” wciąż pozostaje najlepszym satanistycznym horrorem jaki napisano. I wciąż przeraża czytany po zmroku. Właśnie ukazało się nowe wydanie. Plus stacja Fox emituje serial.
Obcy – Mort Castle

MortCastle jest autorem w Polsce niedocenionym i pechowym. Najpierw wydawnictwo Amber wydało jego powieść, bez zgody autora, potem jego świetne książki trafiły w czarną dziurę. A szkoda. Castle jest mistrzem opowiadań. Ale że wybieram powieści – to „Obcy” jest rzeczą, która nie daje o sobie zapomnieć. A jest o codzienności. O ludziach takich jak my…
Magiczne lata – Robert McCammon

Boże daj mi napisać taka powieść. Tylko jedną i mogę umrzeć. „Magiczne lata” to perfekcyjne połączenie powieści o dojrzewaniu z magicznym horrorem. Jest chłopiec, jest dzieciństwo, jest duch na drodze i tajemnica. Znakomite i do wielokrotnego czytania.
Poza sezonem – Jack Ketchum

Z Ketchumem jest trochę jak z metalem. Ponoć się z niego wyrasta. Poza tym – Ketchum, jak większość metalowych kapel, po debiucie i świetnej drugiej powieści, w zasadzie powiela bezustannie sam siebie. Ale „Poza sezonem” znać trzeba. Nie dość, że świetnie napisane, to jeszcze nic nie straciło ze swojej obrazoburczości. Brudna, okrutna książka.
Wpuść mnie – John Lindqvist

I po tej powieści nie ma co już pisać o wampirach. Szwedzki autor zrobił tu coś niezwykłego – połączył społecznie zaangażowaną literaturę społeczną z wampirycznym horrorem. Czytanie „Wpuść mnie” boli. Nie przez to, że jest źle napisane. Nie. Napisane jest doskonale. Po prostu boli świat młodego bohatera i nastoletniej wampirzycy. Trzeba znać. Na jej podstawie powstały dwa filmy.
Nawiedzony – Shirley Jackson / Jestem legendą – Richard Matheson

Obie pozycje to klasyka horroru. Obie to de facto jedyne dostępne w Polsce książki tych autorów. Szkoda. Obie wielokrotnie ekranizowane.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie DzikaBanda.pl 21 czerwca 2017 roku.