„Przecież by mnie zabili, jakbym się chwalił” – wywiad…
„Monitor Kulturalny” to dwumiesięcznik dedykowany księgarzom, bibliotekarzom oraz wydawcom książek i płyt z muzyką i filmem. Prezentowane na łamach nowości wydawnicze i recenzje mają pomóc w doborze najlepszej oferty, którą można zaoferować klientom księgarni, czy biblioteki.
W najnowszym numerze magazynu ukazał się wywiad ze mną, w którym opowiadam o mojej najnowszej powieści „Lockdown„, o tym, dokąd chciałbym się przenieść – w czasie i przestrzeni – gdybym miał wehikuł czasu, oraz czy przy pisaniu „Lockdownu” pomogło mi śledzenie „pracy” stołecznych gangsterów. Zapraszam!
Pana wersja pandemii jest bardziej przerażająca niż ta rzeczywista…
Jest podkręcona, bo musi taka być. To nie reportaż, literatura faktu, lecz sensacja. Aby bohaterowie byli zdeterminowani do działania, a czytelnik miał poczucie chaosu, jaki panuje dookoła trzeba rzeczywistość podkręcić. I tak mamy wirus – absolutnie zabójczy i straszny.
Czy powstały świat literacki, jak i opisane ludzkie zachowania są efektem Pana obserwacji reakcji Polaków w związku z koronawirusem?
Z tymi obserwacjami było zabawnie. Pamiętam, jak w pociągu w Krakowie ludzie patrzyli podejrzliwie na każdego, kto miał katar czy kichał. Potem była akcja z zatrzymaniem pociągu na dworcu, bo jednemu podróżnemu wydawało się, że współpasażer ma objawy wskazujące na zarażenie koronawirusem. Generalnie, my jako ludzie jesteśmy dość prości w obsłudze i wykazujemy w chwilach zagrożenia dość przewidywalne zachowania, choć czasami naprawdę potrafimy sami siebie zaskakiwać. Spodobała mi się reakcja pani, która uciekła z kwarantanny, złapana przez policję zaprzeczała, że ona to ona. W powieściowym „Lockdownie” mamy przegląd ludzkich zachowań. Od histerii do agresji.
Całość wywiadu do przeczytania w „Magazynie Kulturalnym”: Wywiad z Robertem Ziębińskim.